
Pogodynka

- Dlaczego tu jesteśmy?
UNIKAM SPEKULACJI O SPRAWACH KOSMICZNEJ NATURY.
- To znaczy tutaj, na tej górze.
Dodał(a): Corv
* * *

- Wiesz - powiedział Windle.- to było wspaniałe życie pozagrobowe. Gdzie się podziewałeś?
BYŁEM ZAJĘTY.
Windle właściwie nie słuchał.
- Poznałem ludzi, o których nawet nie wiedziałem, że istnieją. Robiłem różne rzeczy. I dowiedziałem się, kim jest naprawdę Windle Poons.
A KIM JEST?
- Windle Poonsem.
ROZUMIEM, ŻE TO MUSIAŁ BYĆ SZOK.
- Owszem.
Dodał(a): Corv
* * *

Z tyłu zbliżył się Albert; kilka czarnych pszczół brzęczało mu wokół głowy.
- Co robisz, panie? - zapytał.
PAMIĘTAM.
- Tak?
PAMIĘTAM, KIEDY BYŁY TU TYLKO GWIAZDY.
O co chodziło? A tak...
Pstryknął palcami. Pojawiły się łagodnie opadające pola.
- Złociste - stwierdził Albert. - Ładne. Zawsze uważałem, że przydałoby się nieco koloru.
Śmierć pokręcił głową. Coś tu jeszcze się nie zgadzało. I wtedy zrozumiał: życiomierze. Wielki pokój wypełniony rykiem mijających żywotów... Życiomierze były efektywne i niezbędne dla zachowania porządku. Ale...
Raz jeszcze pstryknął palcami i zrodził się wietrzyk. Zboże zakołysało się, kolejne fale sunęły po polach.
(...)
Śmierć stał samotny, obserwując taniec kłosów w lekkiej bryzie. Oczywiście, to tylko metafora. Ludzie są czymś więcej niż kłosami. Pędzą przez te swoje ciasne, zatłoczone żywoty, napędzani dosłownie mechanizmami zegarowymi, od brzegu do brzegu wypełniają swoje dni samym wysiłkiem życia. I każde życie trwa tyle samo. Nawet to bardzo długie i to bardzo krótkie. W każdym razie z punktu widzenia wieczności.
Dodał(a): Corv
* * *

ALBERCIE.
- Tak, panie?
CZY MASZ COŚ DO ROBOTY? JAKIEŚ ZAJĘCIE?
- Raczej nie.
GDZIE INDZIEJ NIŻ TUTAJ?
- Ach, rozumiem. Chcesz zostać sam, panie - domyślił się Albert.
ZAWSZE JESTEM SAM. ALE TERAZ CHCIAŁBYM BYĆ SAM W SAMOTNOŚCI.
- Oczywiście. Zaraz pójdę i... tego, zajmę się jakimiś pracami w domu.
TAK UCZYŃ.
Dodał(a): Corv
* * *

WIEDZIAŁEM, ŻE KOGOŚ BRAKUJE.
Śmierć Szczurów przytaknął.
PIP?
Śmierć pokręcił głową.
NIE, NIE MOGĘ POZWOLIĆ CI ZOSTAĆ, powiedział. PRZECIEŻ TO NIE JEST FIRMA USŁUGOWA ANI NIC TAKIEGO.
PIP?
TYLKO TY ZOSTAŁEŚ?
Śmierć Szczurów otworzył drobną szkieletową dłoń. Malutki Śmierć Pcheł wstał z miną zakłopotaną, ale pełną nadziei.
(...)
NIE, NIE MOŻESZ JEŹDZIĆ NA KOCIE. KTO TO SŁYSZAŁ O ŚMIERCI SZCZURÓW NA KOCIE? ŚMIERĆ SZCZURÓW POWINIEN JEŹDZIĆ NA JAKIMŚ PSIE.
Wyobraźmy sobie nowe pola sięgające horyzontu, pola rozwijające się łagodnymi falami...
MNIE NIE PYTAJ. SKĄD MAM WIEDZIEĆ? MOŻE NA JAKIMŚ TERRIERZE.
Pola zbóż, żywe, szepczące na wietrze...
WŁAŚNIE. I ŚMIERĆ PCHEŁ TEŻ MOŻE NA NIM JEŹDZIĆ. W TEN SPOSÓB JEDNYM KAMIENIEM UBIJESZ DWA WRÓBLE.
...oczekujące wskazań zegara pór roku.
METAFORYCZNIE.
Dodał(a): Corv
* * *

- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT, rzekł Śmierć, POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
Dodał(a): Corv
* * *

- Popatrzcie tylko - rzekł. - Tato zrobił dla mnie ten topór! Piękna broń, żeby ją zabrać na tamten świat, nie ma co!
CZY TO JAKIŚ OBRZĄDEK POGRZEBOWY?
- Nie wiesz? Przecież jesteś Śmiercią, nie?
TO NIE ZNACZY, ŻE MUSZĘ SIĘ ZNAĆ NA OBRZĄDKACH POGRZEBOWYCH. NA OGÓŁ SPOTYKAM LUDZI, ZANIM ZOSTANĄ POGRZEBANI. CI, KTÓRYCH SPOTYKAM POTEM, SĄ ZWYKLE PODENERWOWANI I NIE MAJĄ OCHOTY NA DYSKUSJE.
Cuddy skrzyżował ręce na piersi.
- Jeśli nie zostanę należycie pogrzebany - stwierdził - nigdzie nie pójdę. Moja udręczona dusza będzie się w męce błąkać po świecie.
PRZECIEŻ NIE MUSI.
- Ale może, jeśli ma ochotę - oznajmił z dumą duch Cuddy’ego.
Dodał(a): Corv
* * *