
Aby przekroczyć most, trzeba było zapłacić jednego pensa albo sto sztuk złota, jeśli ktoś prowadził kozła*. [ * Trolle nie są może zbyt błyskotliwe, ale też nie zapominają szybko. ]
Dodał(a): Corv
* * *

Sierżant uśmiechnął się szeroko, od czego jego blizny poruszyły się dziwnie, a wstrząsy objęły wszystkie podbródki. Słowo "tęgi" nie stosowało się do niego, gdyż słowo gruby przeciskało się do przodu, by zwrócić powszechną uwagę. Sierżant nie miał talii. Miał równik. Miał grawitację.
Dodał(a): Corv
* * *

- No cóż, interesy Ankh-Morpork są przecież interesami wszystkich miłujących pieniądz... przepraszam, chciałem powiedzieć: miłujących wolność ludzi na całym Dysku - stwierdził Vimes.
Dodał(a): Corv
* * *

Zawsze toczyła się jakaś wojna. Zwykle był to konflikt graniczny, narodowy odpowiednik narzekania, że sąsiad nie przyciął jak należy żywopłotu. Czasami chodziło o coś poważniejszego. Borogravia była krajem miłującym pokój, ale otoczonym zdradzieckimi, przebiegłymi i wojowniczymi nieprzyjaciółmi. Musieli być zdradzieccy, przebiegli i wojowniczy, bo w przeciwnym razie byśmy z nimi nie walczyli, prawda? Zawsze toczyła sie jakaś wojna.
Dodał(a): niebezpiecznyGroszek
* * *

Po kolei... łokcie odstają od ciała, jakby niosła dwa worki mąki... gotowe. Ramiona kołyszą się w przód i tył, jakby przeciskała się prze tłum... gotowe. Dłonie nieco zaciśnięte, poruszają się, jakby obracały dwie niezależne korbki umocowane do pasa... gotowe. Nogi przesuwają sie naprzód luźno, jak i małpy... gotowe.
Dodał(a): niebezpiecznyGroszek
* * *

Musiała zapomnieć, że kiedykolwiek była Polly. Musiała myśleć jak młody mężczyzna- to najważniejsze. Puszczać bąki głośno i z satysfakcją dobrze wykonanej pracy, ruszać się jak marionetka, której obcięto kilka przypadkowych sznurków, nikogo nie obejmować, a jeśli spotka przyjaciela, walnąć go pięścią. Kilka lat pracy w barze dostarczyło jej dość materiału obserwacyjnego. I z łatwością mogła nie kołysać biodrami- tutaj natura także okazała się oszczędna.
Dodał(a): niebezpiecznyGroszek
* * *

- Przecież włączyłem to do mojego raportu, sir. Rodzina królewska w Borogravii zawsze miała taki quasi-religijny status. Są głowami Kościoła, a chlopi modlą się do nich w nadziei, że wstawią się u Nuggana. Są jakby... świętymi za życia. Niebiańskimi pośrednikami. Szczerze mówiąc, te państewka tak właśnie funkcjonują. Żeby cokolwiek załatwić, trzeba znać odpowiednich ludzi. A przypuszczam, że łatwiej modlić sie do kogoś na obrazku niż do boga, ktorego nie widać.
Dodał(a): niebezpiecznyGroszek
* * *
[ 1 ] 2