

Marchewa Żelaznywładsson
formalnie krasnolud. Mający sześć stóp wzrostu, ale wychowany przez krasnoludy. Jego krasnoludzie imię tłumaczy się jako "Łupacz Głową". Jest kapitanem Straży Miejskiej Ankh Morpork. Przez ten czas zdążył nauczyć się odróżniać aronię od ironii - co dla krasnoluda jest sporym wyczynem. Praca w straży to dla niego prawie całe życie. Zaangażowany w związek z sierżant Anguą - wilkołaczycą
Książki powiązane z postacią:

Zogniskujmy obraz na młodym człowieku, zmierzającym do miasta z całą otwartością, szczerością i niewinnością góry lodowej, dryfującej po ruchliwym torze żeglugowym.
Ten młody człowiek nazywany jest Marchewą. Nie z powodu włosów, które ojciec zawsze ścinał mu krótko dla Higieny. To z powodu jego sylwetki - szerokiej u góry, zwężającej się ku dołowi; taką sylwetkę zyskuje chłopiec dzięki zdrowemu trybowi życia, pożywnemu jedzeniu i świeżemu górskiemu powietrzu potężnymi porcjami wciąganemu do płuc. Kiedy napina mięśnie ramion, inne mięśnie muszą się najpierw odsunąć.
Dodał(a): Corv
* * *

Chłopiec ów niesie też miecz wręczony mu w tajemniczych okolicznościach. Bardzo tajemniczych okolicznościach. Aż dziw zatem, że jest w tym mieczu coś nieoczekiwanego: nie jest magiczny. Nie ma imienia. Kiedy się nim macha, człowieka nie wypełnia poczucie mocy, tylko wyrastają mu bąble na dłoniach. Można by uwierzyć, że miecz ten był używany tak często, aż zatracił inne swe cechy i stał się kwintesencją miecza: długim kawałkiem metalu z bardzo ostrymi krawędziami. I nie ma wypisanego na klindze przeznaczenia.
Jest właściwie unikatem.
Dodał(a): Corv
* * *

Nie tylko świeże górskie powietrze dało Marchewie jego potężną budowę. Pomogło też dorastanie w kopalni złota krasnoludów i praca po dwanaście godzin na dobę przy wyciąganiu wózków na powierzchnię.
Trochę się garbił. To z kolei było skutkiem dorastania w kopalni złota krasnoludów, które uważały, że pięć stóp to odpowiednia wysokość dla sklepienia.
Dodał(a): Corv
* * *